Newsletter wiosna 2025
„- Przyjrzyj mi się dobrze, mamusiu, musisz przecież poznać swego Muminka.
Mama Muminka spojrzała na niego badawczo. Patrzyła długo w jego wielkie, wystraszone oczy, po czym powiedziała spokojnie: -Tak, ty jesteś Muminek. Zaledwie to powiedziała, Muminek zaczął się przeobrażać. Oczy, uszy i ogon zaczęły mu się kurczyć, a nos i brzuszek rosnąć. I oto mieli go przed sobą w jego zwykłej postaci!
– Chodź, niech cię ucałuję – powiedziała mama. – Widzisz, ja zawsze poznam swojego małego Muminka, cokolwiek by się zdarzyło.”
Tove Jansson, „W Dolinie Muminków”
Wydawałoby się, że nie ma wątpliwości co do tego kto rodzi się, gdy na świat przychodzi dziecko. A jednak zupełnie jednocześnie i równolegle wraz z dzieckiem następuje proces narodzin kobiety jako matki i mężczyzny jako ojca.
W literaturze specjalistycznej pisali o tym wiele chociażby Winnicott („Dom jest punktem wyjścia”, „Dziecko, jego rodzina i świat”), Cramer („Tajemnice kobiet. Z matki na córkę”), czy Freiberg („Co się dzieje z tym dzieckiem”). Ta ostatnia autorka, amerykańska psychoanalityczka dziecięca, stworzyła w 1975 r. metaforę „duchów nad kołyską”. Owe duchy to pewne powtórzenie przeszłości w teraźniejszości. W umyśle rodzica, któremu rodzi się dziecko i podczas kontaktu z nim aktywują się i przywoływane są, często na nieświadomym poziomie, wczesne wspomnienia z własnego dzieciństwa. Dotyczyć one mogą pierwszych relacyjnych doświadczeń, w których istotną rolę odgrywało uczucie bezradności i strachu, doznanych bolesnych przeżyć czy krzywd lub po prostu poczucia niezaspokojenia czy niedostrojenia emocjonalnego ze strony opiekunów. „Niemowlę – ten czarodziej – ożywia nasze dzieciństwo. Ożywają też tęsknoty” (Cramer, 2005). Rodzice w takiej sytuacji mogą nie być w stanie adekwatnie rozpoznać dziecięcych potrzeb, ignorować je lub po prostu nadawać im inne znaczenie niż ta rzeczywista potrzeba dziecka. Mówimy wtedy o zbyt silnych projekcjach, które przeszkadzają i zniekształcają proces widzenia i rozumienia intencji, emocji i zachowań dziecka.
I tu ważnym pojęciem i stanem, który opisywany był w literaturze przez brytyjskiego psychoanalityka Wilfreda Biona jest pojęcie „reverie”. „To stan zamyślenia, zadumy, ale rozumiany jako zdolność matki – podstawowa jego zdaniem – do przyjęcia różnych stanów dziecka. Dzięki reverie te bardzo pokawałkowane, chaotyczne, prześladujące dziecko stany, wracając doń, integrują się. (…) Kiedy dziecko jest malutkie, obecność matki, jej dostępność i jej receptywność jest kluczowa. Matki, przewijając dziecko, karmiąc, dotykają je i głaszczą, a jak głaszczą, to coś nucą i rozmawiają z dzieckiem, ale to nie słowa są ważne, lecz ich melodia. Można taką matkę nazwać poetką codzienności. Angielska psychoanalityczka Frances Tustin, która pracowała z dziećmi autystycznymi, nazwała psychoanalizę „nauką poetycką”, bo często korzystała z poezji, aby dotrzeć do zatrzaśniętego pacjenta. Dziecko musi być, jak to opisał Didier Anzieu, otulone matczynym głosem, aby w ten sposób nabrać zaufania do własnego istnienia i rozpocząć drogę do samodzielnego życia” mówi Ewa Kobylińska-Dehe, psychoanalityczka, filozofka i kulturoznawczyni w rozmowie z Ewą Kaletą na łamach magazynu Wolna Sobota (Wolna Sobota, 19.05.2023). Czytamy dalej: „Matczyne zamyślenie jest zawsze związane z głosem i z komunikacją. To elementarne doświadczenie, które nazwałam śnieniomówieniem, naznacza nas na całe życie, kształtuje styl naszego ciała – to, jak się poruszamy, jak mówimy, a nawet nasz styl seksualny. (…) Wystarczająco dobra matka, to taka, która umie stworzyć przestrzeń między sobą i dzieckiem, dostrzec w nim naprawdę odrębną istotę i zaufać jej – oczywiście na miarę możliwości – zamiast zarażać własnym lękiem, przyduszać nadmiarową, intruzywną, nieustanną troską. Jest takie piękne powiedzenie Donalda Winnicotta: „dziecko, które umie być samo w obecności matki” – tłumaczy dalej psychoanalityczka to, jak ważna jest umiejętność i próba rozdzielenia własnych doświadczeń, oczekiwań, rozczarowań, lęków i obaw od tego co pokazać i zakomunikować nam chce dziecko i jak ważne to jest w długim procesie kształtowania się jego odrębnej, indywidualnej tożsamości.
Daniel Stern, amerykański psychoanalityk i psychiatra w swojej książce pt. „Pamiętnik Dziecka. Co Twoje dziecko widzi, czuje i czego doświadcza”, pisze: „Większość rodziców chce i potrzebuje wiedzieć, co w danym momencie dzieje się w głowie ich dziecka – gdy jest głodne, gdy mówi, wpatruje się w coś, co znajduje się daleko lub gdy nagle robi awanturę w środku zabawy. W takich chwilach rodzice pragną wejść w skórę dziecka i w jego myśli i działają, jakby mieli całkiem niezłe pojęcie, co tam się dzieje. A kiedy nie potrafią zrozumieć niemowlęcych przeżyć, po prostu idą za swoim najlepszym przypuszczeniem – przypuszczeniem nieuchronnie zabarwionym ich widzeniem świata.”
Książka:
Daniel N. Stern „Pamiętnik Dziecka. Co Twoje dziecko widzi, czuje i czego doświadcza”. Wydawnictwo Druga Strona
Wywiad:
Rozmowa Ewy Kalety z Ewą Kobylińską-Dehe, Magazyn GW Wolna Sobota, 19.05.2023
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,29760736,zalamanie-afektywnego-wymiaru-zycia-milosnego-i-zawodowego.html